Do XIX wieku ubranka dziecięce wyglądały identycznie, bez względu na płeć – białe, a w każdym razie jasne, z naturalnych materiałów, wygodne i niekrępujące ruchów, takie, które łatwo wyczyścić i wybielić bez obawy o utratę koloru. Nie chodziło wyłącznie o to, że biel jest symbolem czystości i niewinności. Kierowano się przede wszystkim praktycznością oraz aspektem finansowym – młodsze dzieci mogły bez problemu nosić ubrania po starszym rodzeństwie. Istotne było po prostu, aby strój dziecka różnił się od stroju dorosłego. Do pewnego wieku rozgraniczenie ze względu na płeć nie miało znaczenia.
Stopniowo wprowadzano trochę pasteli, a i płeć zaczęła odgrywać pewną rolę. Co ciekawe, podział był jednak dokładnie odwrotny w stosunku do tego, jaki znamy dzisiaj.
Różowy dla chłopców, niebieski dla dziewczynek
Gdybyś żył_a w 1918 roku, być może wpadłaby Ci w ręce publikacja handlowa Earnshaw’s Infants’ Department, w której przeczytałabyś_łbyś, że „powszechnie akceptowaną zasadą jest ubieranie chłopców na różowo, a dziewczynek na niebiesko”.
Czerwień symbolizowała wówczas odwagę, siłę i władzę – cechy stereotypowo przypisane mężczyźnie. Kolor ten kojarzono z królewskością, konotowano go z władcami, w tym z tak ważną w kulturze chrześcijańskiej figurą Jezusa Chrystusa. Chłopięce ubranka były więc powszechnie dostępne w rozbielonej wersji czerwieni – czyli w różu.
Błękit z kolei symbolizował delikatność, skromność i czystość, wydawał się zatem – zgodnie z normami społecznymi – idealną propozycją dla dziewczynek, szczególnie że właśnie w niebieskościach najczęściej przedstawiano Maryję.
Jak słusznie zauważyła autorka tekstu dla portalu Jak wychowywać dziewczynki, z perspektywy historii obecny podział (róż dla dziewczynek, błękit dla chłopców) mógłby spokojnie zostać uznany za zagrożenie dla europejsko-chrześcijańskich wartości i wsparcie wrogich ideologii. ;)
Myślę, że już wiesz, do czego dążę. Nie istnieje coś takiego jak „dziewczyński kolor”. Podział kolorystyczny według płci nie ma nic wspólnego z naturą – to wyłącznie wytwór kultury. A skoro tak, warto przyjrzeć się też innym założeniom, które mamy w głowie – być może część z nich również nie opiera się na żadnej logicznej argumentacji (do której powód: „bo wszyscy tak robią”, jak wiemy, nie należy) i tylko niepotrzebnie nas ogranicza?
Różowy dla dziewczynek, niebieski dla chłopców
Kolory zamieniły się miejscami mniej więcej po II wojnie światowej. Granat wojskowych mundurów sprawił, że jego rozrzedzona wersja – błękit – zaczął bardziej kojarzyć się z chłopcami, z kolei róż upodobali sobie projektanci mody damskiej, a także ówczesne celebrytki, chociażby Marilyn Monroe.
Nie bez znaczenia był fakt, że w latach 40. pojawiła się możliwość sprawdzenia jeszcze w trakcie ciąży płci oczekiwanego dziecka. Przyszli rodzice chętnie brali tę informację pod uwagę przy wyborze wyprawki dla niemowlaka, a kolor wydawał się idealnym kryterium „personalizacji”. Sprzedawcy akcesoriów dziecięcych chętnie wyszli naprzeciw oczekiwaniom klientów, węsząc szansę zarobku. I słusznie – takie produkty nie tylko łatwiej się sprzedawały, ale też często można było wcisnąć te same komplety dwukrotnie tym samym ludziom. W końcu nowo narodzony chłopiec nie mógł mieć różowych gadżetów po starszej siostrze, prawda?
…
Prawda?
Jakie to ma właściwie znaczenie, jeśli chodzi o rozwój dziecka?
Około 8. miesiąca życia maluch zaczyna rozumieć, że jest oddzielnym bytem, który nie tworzy jedności z mamą. Swoją przynależność do konkretnej płci rozpoznaje mniej więcej w wieku od 3 do 4 lat, jednak wciąż nie postrzega jej jako coś trwałego, co nie ma prawa zmienić się pod wpływem czynników zewnętrznych.
O ile więc ubrania i zabawki stereotypowo przypisane do danej płci faktycznie mogą przyspieszyć u dziecka proces kształtowania się jego tożsamości płciowej (więcej o tym w innym naszym artykule), należy zadać sobie pytanie, czy jest to warte swojej ceny.
Musimy zdawać sobie sprawę, że dekorując pokój córeczki we wszystkich możliwych odcieniach różu, jednocześnie konsekwentnie odmawiając tego różu synkowi, pośrednio przekazujemy im obojgu bardzo istotną informację: istnieją dwa osobne, odmienne światy – świat kobiecy i świat męski, a pomiędzy nimi stoi wysoki mur, przez który za żadne skarby nie wolno przechodzić. Brzmi trochę jak fragment bajki, prawda?
Czy jednak wiele osób nie postrzega siebie i ludzi wokół właśnie w taki sposób? I czy faktycznie potrzebujemy kolejnych pokoleń przystosowanych bardziej do dzielenia niż łączenia?
Nie zrozum mnie źle. Jasne, kolory same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Prawdziwe znaczenie ma tutaj symbolika, którą im przypisujemy. Zastanówmy się, czy poprzez tworzenie oddzielnych szufladek – „niebieskiej” i „różowej” – nie dajemy dzieciakom do zrozumienia, jak bardzo się od siebie różnią, tym samym niejako zachęcając je, aby tych różnic same się dopatrywały. Czy przypadkiem nie sugerujemy, aby automatycznie podążały za wzorcami stereotypowo przypisanymi danej płci, chociażby za pomocą delikatnych, czekających na ratunek (a więc wiecznie biernych) księżniczek i silnych rycerzy, którzy nie mogą sobie pozwolić na łzy? Czy nie uczymy, że dziewczynka zawsze musi być słodka i posłuszna, a chłopiec nie może być wrażliwy ani słaby fizycznie (o tym również tu)? W końcu: czy sami nie odczuwamy, że w wielu momentach życia byłoby nam zwyczajnie łatwiej, gdybyśmy nie musieli ciągle wpisywać się w normy ustalone nie-wiadomo-po-co przez nie-wiadomo-kogo?
Dlatego właśnie komponowanie szafy dziecka wyłącznie wokół różu czy błękitu nie wydaje się dobrym pomysłem. Nawet jeśli obce osoby będą miały problem z rozpoznaniem jego płci – co z tego, tak zupełnie szczerze mówiąc? Przecież ani bycie dziewczynką, ani chłopcem nie jest powodem do wstydu.
Nie ograniczajmy dzieci – ani samych siebie – do jednego tylko koloru.
Pozwólmy sobie na całą tęczę.
- A. Broadway, Pink Wasn't Always Girly, https://www.theatlantic.com/sexes/archive/2013/08/pink-wasnt-always-girly/278535/ [dostęp z dn. 29.06.2021].
- J. Maglaty, When Did Girls Start Wearing Pink?, https://www.smithsonianmag.com/arts-culture/when-did-girls-start-wearing-pink-1370097/?no-ist=&preview=&page=1 [dostęp z dn. 29.06.2021].
- M. Zaraska, Królewna na prezydenta, czyli jak wychować dzieci bez stereotypów?, https://www.focus.pl/artykul/krolewna-na-prezydenta-czyli-jak-wychowac-dzieci-bez-stereotypow [dostęp z dn. 30.06.2021].
- Magda, Przypisywanie kolorów do płci to żart, https://jakwychowywacdziewczynki.pl/przypisywanie-kolorow-do-plci/ [dostęp z dn. 30.06.2021].
Data dodania: 14/08/2022
Data aktualizacji: 14/08/2022