Wcześniej zajmowałeś się modą, co natchnęło Cię do stworzenia marki wellness?
Wszystko zaczęło się od samego CBD, czyli głównego składnika. Zacząłem się tym interesować, bo ktoś bardzo mi bliski zachorował i dotarłem do osoby, która przeszła dokładnie taką samą chorobę – bardzo silnie nieuleczalną (w teorii). Ta osoba powiedziała, że leczyła się klasycznie onkologicznie, czyli chemioterapią i radioterapią, ale ważną wskazówką od jego lekarza, profesora Hellera ze Szwajcarii, było włączenie do tego leczenia bardzo silnych wyciągów z CBD i THC. Łączył te wszystkie rzeczy ze sobą, żeby zwielokrotnić możliwość dobrego rokowania. Według badań klinicznych na tych dwóch typach nowotworów (rak skóry i nowotwór mózgu, glejak czwartego stopnia), stosowanie CBD i THC w połączeniu z chemioterapią i radioterapią nie jest tylko kwestią przeciwbólową, ale też zwiększa szansę przeżycia pierwszych pięciu lat o kilka procent. No i stąd się wzięło moje zainteresowanie tym.
Potem wyjechałem do Stanów, gdzie w Los Angeles została już zalegalizowana rekreacyjna marihuana. Pojawiło się wiele miejsc, gdzie na różne sposoby można było przejść przez bardzo ciekawy experience związany z CBD i THC. Byłem w Stanach wiele razy, ale nigdy pod tym kątem, tak jak nigdy za bardzo nie interesowałem się marihuaną. Rzadko ją paliłem wcześniej, używałem CBD dopiero od wspomnianego momentu choroby w rodzinie.
Dopóki marihuana w Stanach była dostępna jedynie na receptę, miejsca jak to, w którym byłem, nie były zbyt popularne. Dopiero później nastąpił silny rozwój: obecnie są one wyjątkowo dopracowane, mają ciekawe formulacje, bardzo duże spektrum produktów. To było mocną inspiracją dla mnie. Ja już długo używam tego produktu, używa tego moja rodzina i znajomi, ale w Polsce dotychczas nie było dostępnych tak wielu formulacji. Jeszcze nie miałem okazji zrobić ich wszystkich, ale wszystko przede mną.
Tak właśnie powstało lekko, z prawdziwej inicjatywy. Nie była to jakaś kalkulacja biznesowa, tylko totalna wiara w ten produkt. O branży wellness nie myślałem nigdy wcześniej, to wynikało z samego produktu CBD. Jeśli ma się na ten temat wiedzę i potrafi stosować te produkty, to można osiągnąć bardzo wymierzony i dokładny efekt w przypadku CBD, również w przypadku THC. Ja znałem je wcześniej z punktu widzenia użytkowania bardzo bezmyślnie, tak jak to robią ludzie. Nie wiedziałem jaka to jest jakość, jaka jest proporcja CBD do THC w produkcie, nie wiedziałem, że można waporyzować... I w związku z tym te doświadczenia nie były zawsze fajne. A kiedy się to zrobi dokładnie i przy dobrze dobranej dawce, to wszystko ma totalny sens.
Macie na stronie kalkulator dawek. A co by było, gdyby ktoś przesadził i wziął za dużo?
Jeśli chodzi stricte o leczenie się z pomocą lekarza, który kieruje leczeniem przy użyciu CBD, to mówimy o dawkach rzędu 300 mg dziennie. U niektórych użytkowników występują efekty uboczne jak przy niedopasowaniu suplementu lub adaptogenu, czyli ból głowy, zawroty głowy, senność, tego typu rzeczy.
Czyli ta sugestia, żeby zaczynać od jak najmniejszej dawki jest bardziej po to, żeby zwiększyć wydajność produktu, czy...?
To jest trochę tak, że z czasem nasz organizm się ubezpiecza. Budowanie tolerancji warto zaczynać bardzo powoli. Jeżeli nie mieliśmy styczności z tą substancją do tej pory, albo mieliśmy długą przerwę, to warto zaczynać od mniejszych dawek, nawet bardzo małych na samym początku. Jeśli byśmy wskoczyli od razu na bardzo wysokie obroty, nasz organizm mógłby zbudować linię obrony. Efektywność substancji nie byłaby tak mocna.
A co myślisz o dodawaniu CBD do żelków albo latte? W Stanach jest bardzo dużo produktów z CBD, nawet lemoniady. Czy to ma sens, czy jest bardziej marketingowe?
Dodawanie CBD do kawy znacząco obniża biodostępność tego produktu, czyli jego wchłanialność się zmniejsza, ale nie spada do zera. Jeżeli możemy sobie na to pozwolić, żeby wzmacniać sobie kawę – oczywiście nie doprowadzając produktu do dużej temperatury – to nie widzę przeciwwskazań, ale największa biodostępność i wchłanialność występuje w aplikowaniu bezpośrednio pod język. Jeżeli chodzi o żelki, to trochę inna sprawa, bo zależy jak ta formulacja jest przygotowana. Efekty przyjmowania CBD i produktów konopnych są uwalniane po około dwóch godzinach, ale w Stanach pojawiły się żelki zrobione z nanotechnologii, która pozwala na to, że produkt wchłania się już po piętnastu minutach i czujemy jego efekt od razu.
Jak najlepiej wybrać produkt dla siebie, czym się kierować?
Moim zdaniem powinniśmy na początku wiedzieć, na czym nam zależy. Jeżeli chodzi o formę przyjmowania takiego produktu, to mogą być to żelki, olejek, susz albo ekstrakt do waporyzatora; wszystko wiąże się z jakością. Mamy na rynku bardzo dużo produktów CBD, i sporo firm określa się, że ich produkt jest full spectrum, aczkolwiek z badań laboratoryjnych można wywnioskować, że jego pierwotne stężenie jest na jakimś poziomie X, a firma dopełnia ten produkt izolatem CBD, żeby dobić ten główny składnik do jakiegoś pułapu. I to się wiąże z tym, że jakość tego produktu na pewno nie będzie tak wysoka. Producent używa mniejszej ilości całego materiału, z którego pozyskuje ekstrakt, ale rekompensuje to sobie tym, że dopełnia produkt wyizolowanym proszkiem. Laboratorium faktycznie wykaże, że dany składnik jest wysoko [w składzie], ale cała reszta endokannabinoidów już nie będzie miała tak wysokiego stężenia, co wiąże się z bardziej nieefektywnym działaniem. Kierowałbym się tym, czy dany produkt faktycznie jest w pełnym spektrum, i też być może opiniami, potwierdzeniem jakości produkcyjnej, czy jest w standardzie Good Manufacturing Practice. Oczywiście też preferencjami co do tego, jak chcemy dany produkt przyjmować.
A czym się różnią olejki lekko od tych innych w Polsce?
My w żadnym wypadku nie dopełniamy zewnętrznym izolatem. Jest to totalnie pełny wyciąg z rośliny i staramy się użyć tyle materiału, żeby dobić do konkretnych stężeń. Poza tym robimy olejki funkcjonalne: oprócz czystego CBD w trzech stężeniach, mamy też olejek z melatoniną i terpenami, które tak samo są związkami pochodzącymi z konopi. One nadają aromat, ale również wzmacniają całą formułę, zwielokrotniając jej efekt. Mamy też produkt z kurkuminą. W lekko, oprócz samego CBD, stawiamy na takie funkcjonalne produkty.
Opowiesz więcej o CBD z kurkuminą? Jak to działa?
Jest to nasze CBD, do którego dodaliśmy kurkuminę od zaprzyjaźnionej firmy polsko-japońskiej Nomiku. To nanotechnologicznie pozyskana kurkumina, w związku z tym nie potrzebuje np. piperyny po to, żeby zwiększyć swoją biodostępność, bo ma największą potencję na rynku. Udało nam się zrobić ekstrakt z tej kurkuminy, który w połączeniu z CBD nie osadza się na dnie, dlatego [olejek] ma taki mocno żółty kolor. Dodaliśmy do tego wszystkiego terpeny – nazwaliśmy je Golden Milk – które są lekko cytrusowe, lekko mleczne. Sprowadzane są one z Izraela, i dodają tego ciekawego posmaku, ale też wzmacniają cały efekt tej substancji. Tak powstał olejek, który ma na celu wzmacniać odporność, zwiększać energetyczność organizmu i walczyć z bólem, jeśli jest na to potrzeba.
Który z produktów jest Twoim ulubieńcem?
Myślę, że właśnie ten kurkuminowy. Cały czas go teraz biorę, rano i wieczorem. Nie smakuje tak jak inne produkty, nie jest wyczuwalny sam ekstrakt z konopi, a poza tym to dobry moment, żeby budować odporność i przyjmować tę kurkuminę codziennie.
Wywiad został skrócony i edytowany dla przejrzystości [przyp.red.].
Data dodania: 14/08/2022
Data aktualizacji: 14/08/2022