Nie, nie o tych parach chcę dziś napisać. Chcę napisać o połogu. A musicie wiedzieć, że jest to jedna z większych prób, jaką przechodzą kobieta i mężczyzna, którzy zdecydowali się na wspólne życie. Tu się nie rozchodzi o to, czy ktoś zdjęte skarpetki wrzuca do kosza na brudy, czy je kulkuje niedbale i rzuca przy łóżku. Tu się rozchodzi o to, jak druga osoba reaguje na blizny, pot, łzy i odchody.
We dwoje raźniej
Musicie mi uwierzyć na słowo. W pojedynkę nie dałabym rady ogarnąć się po porodzie. Począwszy od cudownych pań na sali poporodowej, które dopingowały mnie w pionizacji, kusząc biszkoptem "w nagrodę za wysiłek", a kończąc na ojcu moich dzieci, który przynosił mi do piersi dziecko, podczas gdy ja siedziałam na sedesie, a z mojego wnętrza, jak czerwone kable, wydobywały się odchody połogowe (bo tak fachowo nazywa się wszystko to, z czego oczyszcza się organizm po porodzie). Wtedy miałam obsesję na punkcie obserwacji wszystkiego, co się ze mnie wydobywa. Odnotowywałam zmieniające się kolory wydzielin i na bieżąco informowałam o tym partnera, bo dla nas obojga istotne było, czy idziemy w dobrym kierunku i wszystko odbywa się w swoim czasie, we właściwej kolejności: czerwone, brunatne, żółte, białe. Razem przeżywaliśmy ten trudny czas i czekaliśmy na koniec, równoznaczny z zielonym światłem dla... A, o tym kiedy indziej. W połogu na porządku dziennym było zapieranie zabrudzonych piżam, ręczników czy pościeli, a także szorowanie sedesu czy podłogi z plam krwi. Domownicy byli też obeznani z widokiem nadwyrężonych czy rozkrwawionych brodawek lub blizn ze szwami, które trzeba przecież często wietrzyć w celu szybszego zagojenia.
Rana po cięciu cesarskim
Co do samej rany - jej pielęgnacja była dla mnie bardzo niewygodna (żeby nie powiedzieć: upierdliwa). Należy ją często przemywać (ja myłam trzy razy w ciągu dnia) wodą ze środkiem myjącym (jedynym słusznym, wiadomo!*) i wycierać jednorazowym ręcznikiem. Na początku bałam się dotykać tej rany, ale jak tu się umyć, nie dotykając skóry? :) Usuwanie szwów miałam nietypowe, bo z uwagi na okoliczności, położna zdejmowała je w moim salonie. Nie było to zbyt skomplikowane, bo była to jedna prosta nić, którą wystarczyło pociągnąć płynnym ruchem, ale był to jeden z momentów, kiedy naprawdę bardzo, bardzo potrzebowałam dłoni drugiej osoby, żeby w niej trochę zmiażdżyć kostki. Mój połóg nie należał do najkrótszych, na szczęście zmieścił się w normie. Standardowo połóg powinien zakończyć się po około sześciu tygodniach od porodu, moje ciało potrzebowało pięciu tygodni. To były baardzo dłuuuugie tygodnie, kiedy prosto spod prysznica biegłam do mojego dziecka, a od dziecka znów pod prysznic, bo podczas karmień krwawiłam bardziej i niejednokrotnie karmiłam na stojąco, by nie zalać łóżka czy kanapy. Wtedy to właśnie tata dziecka odwalał brudną robotę, ja byłam skupiona głównie na kursowaniu pomiędzy łazienką a dzieckiem.
Kontrola po połogu
Kontrola to po prostu wizyta po pełnych sześciu tygodniach od porodu, na której Twój lekarz przeprowadza wywiad na temat Twojego stanu, przebiegu połogu, a potem bada Cię, sprawdzając na przykład, czy szyjka macicy prawidłowo się zamknęła oraz stan ewentualnych blizn. Mój lekarz zapytał mnie również o dalsze plany związane z powiększaniem rodziny i dobrał antykoncepcję na czas karmienia piersią. Ważne, by na takiej wizycie powiedzieć o wszystkich swoich wątpliwościach czy obawach. Poród to ciężka przeprawa, a kontrola po połogu to zwieńczenie tego trudnego okresu i początek powrotu do formy - małymi kroczkami!
*mowa oczywiście o płynie Your KAYA, który pierwotnie miał być do higieny intymnej, a okazał się absolutnie do wszystkiego, nawet pielęgnacji pępka dziecka. Jestem w nim zakochana, wszem i wobec głoszę, że jest niezastąpiony!
Data dodania: 14/08/2022
Data aktualizacji: 14/08/2022