Czym jest wstyd?
Wstyd potrafi być toksyczny, destrukcyjny, nieść prawdziwy ból i sprawiać, że izolujemy się od innych. Często kojarzy się z kompromitacją, może być odpowiedzią na traumatyczne przeżycia, popełniane przez nas błędy i gafy, ale czasem pojawia się bezpodstawnie. Na przykład w trakcie menstruacji - z badań przeprowadzonych przez firmę Thinx, opublikowanych przez New York Post, wynika, że aż 58% osób menstruujących czuło wstyd tylko dlatego, że były w trakcie miesiączki. Chyba większość z nas może przypomnieć sobie taki moment. Podróż do szkolnej lub biurowej toalety ze ściśniętą w dłoni podpaską, dyskomfort, jaki towarzyszy nam w trakcie pierwszego dnia, obawa o poplamienie ubrania czy seks podczas okresu. Temat tabu i przekonanie o "nieczystości" menstruacji często wprawiają nas w niezręczne zakłopotanie. Skąd się bierze to uczucie?
Wstyd jest jedną z emocji samoświadomościowych, która pojawia się w kontekście relacji społecznych. Badaczka wstydu Brené Brown określa go jako "lęk przed zerwaniem poczucia więzi", wywoływany przez coś, co zrobiliśmy lub czego zaniechaliśmy, cel którego nie zrealizowaliśmy lub ideał, którego nie udało nam się osiągnąć. Towarzyszy mu przekonanie o byciu niewystarczająco dobrym lub posiadaniu skazy, która sprawia, że nie zasługujemy na miłość, poczucie przynależności lub więzi. Często towarzyszy mu niskie poczucie własnej wartości i negatywna samoocena.
A może to poczucie winy?
Kluczową kwestią w wyjaśnianiu wstydu jest również rozróżnienie go od poczucia winy. W psychologii wstyd określany jest jako emocja o atrybucji globalnej. Sprawia, że myślimy o całym sobie w negatywny sposób, np. "jestem beznadziejna, niezdarna, zła". Jesteśmy wówczas przekonani, że jedno zdarzenie ma wpływ na cały obraz ja. Poczucie winy natomiast odnosi się do konkretnego zdarzenia. Wówczas dokonujemy atrybucji specyficznej, czyli jesteśmy w stanie odseparować sytuację i ocenić ją bez uszczerbku na własnym poczuciu wartości. W takich sytuacjach myślimy o sobie "zachowałam się beznadziejnie, niezdarnie, źle".
To jak doświadczamy tych różnych emocji, sprowadza się do naszego wewnętrznego dialogu. Poczucie winy skłania nas do naprawy sytuacji, przeproszenia lub zmiany zachowania. Wstyd natomiast sprawia, że mamy ochotę zapaść się pod ziemię, izoluje nas od ludzi i niszczy wiarę w to, że możemy się zmienić lub poprawić. Niestety wiele ludzi wciąż trwa w przekonaniu, że wstyd to dobre narzędzie do wywierania wpływu na innych. To rodzaj toksycznego "motywowania", na przykład przez rodziców lub nauczycieli, którzy chcą pokazać dziecku co wolno, a czego nie. W psychologii nie ma jednak żadnych dowodów, aby wstyd miałby być dobrym narzędziem do wskazywania właściwego zachowania.
Dlaczego tak trudno rozmawiać o wstydzie?
Wstyd to naturalna emocja dla człowieka. To coś, czego doświadczamy wszyscy, no może oprócz małego procenta osób, które są niezdolne do przeżywania empatii, czyli socjopatów. To właśnie empatia działa kojąco na strach związany z odrzuceniem, jaki odczuwamy, kiedy zalewa nas fala wstydu. Dla niektórych już sama świadomość tego, że inni też czują się podobnie przynosi ulgę. Dla niektórych ludzi uporanie się ze wstydem będzie wymagało pracy, wybaczenia sobie samemu lub akceptacji czegoś, na przykład zdarzenia lub swojej słabszej strony.
Relacje są dla naszej psychiki uzdrawiające na wielu płaszczyznach. Aby jednak jakiś związek dawał nam poczucie bezpieczeństwa musimy wykazać się odwagą w dzieleniu się naszymi emocjami i przeżyciami. To właśnie wtedy dana osoba staje się nam bliska, tworzy się więź oparta na zaufaniu. Bliskie relacje są dla człowieka buforem przeciw stresom i traumom. Natomiast wstyd nasila lęk przed odrzuceniem i sprawia, że ciężej nam otworzyć się przed drugą osobą, wyrazić swoje uczucia.
Czasami dobrym sposobem jest podzielenie się wstydliwą sytuacją z bliską, zaufaną osobą, aby zrzucić z siebie emocjonalny bagaż. Dodatkowo, umiejętność nazywania i rozumienia emocji buduje rezyliencję, czyli odporność psychiczną. Pamiętam niejedną taką sytuację, kiedy opowiadałam osobistą historię przyjaciółce w obawie, jak mnie oceni. To ogromne szczęście mieć w swoim otoczeniu osoby, które okazują wsparcie, nawet kiedy naprawdę zawaliło się sprawę. Czasem po prostu bycie, towarzyszenie może być ogromną ulgą.
Oswajanie wstydu empatią i odwagą
Badaczka Brené Brown w swojej książce "Z wielką odwagą" również mówi o przeciwstawianiu się wstydowi, czyli "zdolności do bycia autentycznym w obliczu wstydu, do przeżywania go bez poświęcenia wyznawanych przez nas wartości oraz do wyjścia z doświadczenia wstydu z większą odwagą, współczuciem i poczuciem więzi niż wtedy, gdy w nie wchodziliśmy".
Autorka dzieli się trzema strategiami oswajania wstydu:
- Przełam się i podziel się doświadczeniem z ludźmi
Wstyd to emocja, która izoluje, dlatego najlepszą dla niego przeciwwagą będzie wyjście do ludzi. Warto, aby była to osoba, która nas akceptuje i szanuje.
- Zwracaj uwagę na swój wewnętrzny dialog
Sprawdź słuszność swoich krytycznych myśli. Czy naprawdę to wstydliwe wydarzenie czyni Cię złym człowiekiem? Spróbuj przeformułować myśli na bardziej łagodne - "Jestem w porządku. Mogę przecież popełniać błędy, to naturalne".
- Bycie łagodnym dla siebie nie oznacza jednak zrzucenia z siebie odpowiedzialności
To ważne, aby skonfrontować się z wydarzeniem, szczególnie jeśli z naszego powodu ucierpiał inny człowiek. Rozwiązanie sprawy daje ulgę i poczucie sprawczości, natomiast tłumienie może sprawić, że emocje powrócą w najmniej oczekiwanym momencie.
Zakłopotanie zamień w żart
W innych sytuacjach wstydliwą wpadkę można obrócić w żart. Śmiech pozwoli nam na rozładowanie napięcia i nabranie dystansu do sytuacji. Tak było w przypadku mojej powodzi roku. Sytuacja z życia wzięta - przed samym wyjściem z pracy poszłam do toalety opróżnić kubeczek menstruacyjny. Myślami byłam już w drodze na pociąg i wyciągając go nieuważnie rozlałam całą zawartość kubeczka na podłogę, a przy okazji na swoje nogi i buty. Razem z krwią menstruacyjną zalała mnie fala wstydu, zmieszanego z obrzydzeniem i złością. Pospiesznie zaczęłam wycierać powódź, a w głowie kotłowały się krytyczne myśli "ale jesteś nieuważna, głupia i niezdarna".
Choć w tej sytuacji nikt poza mną nie ucierpiał, ani nie zraniłam niczyich uczuć, było w niej jednak coś żenującego, co sprawiało, że nie chciałam, aby ktokolwiek się o niej dowiedział. Kiedy tylko posprzątałam powódź, poczułam jednak potrzebę podzielenia się swoją historią z koleżankami. I choć na początku zupełnie nie było mi do śmiechu, to jednak ich reakcje od razu sprawiły, że spojrzałam na sytuację z dystansem. Teraz sama się z niej śmieję, a dzięki ich otwartości nie jest to dla nas temat tabu.
Wracając na koniec do badań przeprowadzonych przez Thinx - ich konkluzją również była potrzeba otwartego dialogu i normalizowania informacji na temat menstruacji. Nasze doświadczenia związane ze wstydem są podobne. Często dotyczą tematów tabu, które wcale nie powinny być kontrowersyjne. Warto zastanowić się, jak formułujemy nasz wewnętrzny monolog. Szukajmy słów i określeń, które będą mówiły o konkretnej sytuacji, a nie całej naszej osobie. Przecież w życiu chodzi o to, aby uczyć się na błędach, a nie uzależniać od nich naszą samoocenę.
Data dodania: 06/08/2022
Data aktualizacji: 16/08/2022