Czasy się zmieniają, ale nadal mężczyzna, który obwieszcza, że niebawem zostanie ojcem, mierzy się z licznymi pytaniami o pępkowe. Pępkowe, jeśli nie wiecie, to zazwyczaj bardzo zakrapiana impreza, której rzekomym motywem jest opijanie nowego życia.
Uwaga! Opisane poniżej sytuacje to mocno przerysowane (i zdecydowanie najgorsze z możliwych!) scenariusze z przebiegu porodu - wytwory mojej wyobraźni, która dryfuje po niezbadanych wodach, gdy zastanawiam się ,,co by było, gdyby”. Oczywiście w prawdziwym życiu poród często jest przeżyciem duchowym, naładowanym endorfinami (o czym pisałam tu), a świeżo upieczony tata, który zwyczajnie cieszy się z dziecka, może wypić ulubionego drinka i nie przekreśla to jego roli oraz wartości, a tym bardziej nie uniemożliwia bycia dostępnym.
Porodówka
Trwa walka lekarzy, personelu, a przede wszystkim osoby rodzącej O NOWE ŻYCIE. Wszyscy są skupieni na swojej części „roboty do wykonania”. Toczy się walka z czasem oraz własnym zmęczeniem. Nie można sobie odpuścić. Jeszcze tylko chwila, jeszcze moment. Pierwszy krzyk. Emocje, płacz i dwa serca, bijące spójnie. A ojciec dziecka? „Siostro, czy ojciec dziecka dotarł już do szpitala i jest gotowy do kangurowania?”
Tymczasem w domu…
Kłęby dymu, potłuczone szkło, alkohol leje się strumieniami. Trwa walka o przetrwanie. O honor ojca i zdrowie potomka. Grupa mężczyzn trzyma się dzielnie kanapy niczym łajby targanej przez wzburzone morze. Zaciągają się kubańskimi cygarami, bo nikt im nie powiedział, że – tak jak z imprezą pępkową – tego nie robi się W TYM STYLU.
Kto to wymyślił?
Chciałabym zobaczyć tego, kto pierwszy wpadł na ten pomysł. Samiec alfa, któremu nagle, nie wiadomo skąd, impuls w mózgu przeskoczył z miejsca na miejsce i oto zrodził się plan: „trzeba to opić do nieprzytomności”. Ubrał najlepszy i najmniej wyświechtany tank top, jaki znalazł za kanapą, i ruszył świętować nowe życie.
Uściślę, że to jest ta skrajność, o której mówimy - w jednym z najważniejszych chwil w życiu wybór alkoholu, zamiast po prostu bycia razem. Jasne, można świętować to nowe życie nieco bardziej kulturalnie, niż pijąc ,,do odcinki”. Mam jednak wątpliwość, czy jakakolwiek rozrywka dokładnie w momencie, gdy kobieta jest w szpitalu, nie przekreśla zwykłej dostępności partnera i ojca. A jeśli będzie trzeba tam jechać w trybie pilnym? A jeśli będzie trzeba po prostu ,,powisieć” na telefonie, pomilczeć razem lub pogadać o czymkolwiek, w momencie gdy hormony sięgają zenitu i naprawdę ciężko przełknąć to, siedząc (i nie śpiąc) w szpitalu?
Rytuał ,,prawdziwych mężczyzn"
Czytam w internecie, że to rytuał przejścia. Pożegnanie z dawnym życiem, etapem chłopięcym i jednocześnie powitanie w gronie ojców – wejście w okres odpowiedzialności i dorosłości. Naprawdę gotuje się we mnie. Wlewanie w siebie morza alkoholu jako wyznacznik odpowiedzialności, o zgrozo. Prawdziwe rodzicielstwo zaczyna się od decyzji, czy chce się być razem ze swą rodziną w najważniejszych, często trudnych, momentach.
Jesteśmy kwita!
Kobieta, zachodząc w ciążę, bierze na siebie całe ryzyko z tym związane. Dbanie o siebie, dostarczanie wszystkich składników potrzebnych do prawidłowego rozwoju płodu, donoszenie ciąży, a wreszcie trud porodu i połogu, mierzenie się ze zmianami własnego ciała i życia. Co otrzymuje w zamian? Alkoholowy oddech jako efekt „rytuału przejścia”.
Pępkowe to wstyd!
Na szczęście z moich obserwacji wynika, że praktyka przyjęć pępkowych powoli umiera. „Powoli” – nie oznacza to, że zupełnie odchodzi do lamusa. Zależy to zapewne od środowiska, w którym się żyje, oraz presji ze strony otoczenia. A ta, jak wiadomo, bywa dosyć duża.
Marzy mi się, by kiedyś pępkowe było synonimem obciachu i rodzicielskiej żenady. Czasy się zmieniają. Widzę to nawet po moim otoczeniu. Jeszcze kilka lat temu ojciec mojej córki spotykał się z wieloma „pochwałami” dotyczącymi opieki nad dziećmi. „Skarb taki facet – wykąpie, pieluchę zmieni, gdyby miał piersi, to i karmiłby na zmianę z tobą” – czyli taki komplement w przebraniu szydery. Niemniej postrzegany był jako fenomen, jeśli chodzi o rolę ojca. Teraz jest nieco inaczej, bo to ja słyszę często: „Dziś kobiety mają głowę na karku, wybierają mężczyzn, którzy prawdziwie troszczą się o rodzinę, a nie tylko o to, z kim by tu wódkę wypić i ubić wspólny interes. Interes wyjdzie albo nie wyjdzie, dzieci dorosną, a ty się budzisz stary i zastanawiasz się, kiedy przez palce przeleciały te najlepsze lata zakładania rodziny”.
Tu chyba nie ma nic do dodania, widzę to dokładnie tak. W momencie, gdy kobieta i mężczyzna są sobie najbliżsi i najbardziej potrzebni, a swoją miłość mnożą poprzez dzieci, nie ma mowy rozdzieleniu czy odrębnych rytuałach. Jeżeli świętujemy narodziny naszego dziecka, robimy to wspólnie. Wspólnie cieszymy się z dobrych momentów i wspólnie płaczemy, bo jest trudno i wymagająco. Mężczyźni chyba zdają sobie z tego sprawę, bo coraz lepiej wychodzi im bycie razem.
To, co naprawdę mnie ostatnio rozczuliło, to ojciec moich córek, który przyznał, że gadał z kumplami w pracy i okazało się, że nie tylko on nie umie zaplatać córkom warkoczyków. Dowiedział się przy okazji, że istnieją warsztaty dla ojców i córek z robienia fryzur. To są - moim zdaniem - ojcowie z prawdziwego zdarzenia. Będący zawsze ,,w centrum wydarzeń”, a nie poza nimi.
Co zamiast pępkowego?
Przede wszystkim warto zatroszczyć się o nową rodzinę i nacieszyć tym, co się dzieje i co jest tak bardzo ulotne, chwilowe. Można próbować złapać to zdjęciem na każdy dzień, a można wykupić rodzinną sesję zdjęciową, która – gdy już mama dojdzie do siebie po porodzie, a maluszek nieco zaaklimatyzuje się w świecie – będzie superprzygodą dla Was wszystkich i zaowocuje świetną pamiątką na przyszłość.
Można również przygotować nagrania z opisem Waszej nowej rzeczywistości i spostrzeżeń młodych rodziców. Nic nie jest tak kruche, jak pamięć, zatem Wasze głosy będą kiedyś wspaniałym prezentem dla dorastającego dziecka.
Innym pomysłem na świętowanie rodzicielstwa jest umówienie się z kumplami na kręgle, paintballa czy ściankę wspinaczkową (całkiem niezła metafora dla stawania się ojcem). Warunek? Mama musi się czuć na tyle dobrze, by chcieć i móc zająć się w tym czasie maluszkiem, i pozwolić tacie na pełen reset w gronie znajomych. Później możecie odwrócić role i to mama wybierze się na „chwilę dla siebie”.
A jeśli z kolei macie rodzinę chętną do pomocy, możecie zaplanować wspólne wyjście – Wasz wybór, czy będzie to wyjście ekstremalne, zwykła randka (na przykład wypad do kina), czy kolacja w restauracji. Maluszek wzmocni więź z dziadkami, ciociami i wujkami, a Wy – Waszą. To wszystkim wyjdzie na dobre!
Data dodania: 14/08/2022
Data aktualizacji: 14/08/2022