Przez wiele, wiele lat mojego życia, ale jeszcze przed czasem Facebooka, Instagrama i innych społeczności wirtualnych, nigdy nie słyszałam o „pierdzącej” pochwie. Nic, nigdy. Nawet na licealnych „babskich” spotkaniach, na których przegadywało się wzdłuż i wszerz tematy około związkowe i seksualne, niezależnie od stopnia wtajemniczenia. Również na studenckich imprezach, mocno podlewanych winem, na których tabu i wstyd zostawiało się gdzieś za drzwiami. Maglowałam tematy chorób intymnych, złamanych serc, problemów w relacjach, problemów z seksem. Za każdym razem byłam bogatsza o nową wiedzę, doświadczenia, protipy. Ale nigdy, PRZENIGDY nikt nie wspomniał o „pierdzącej” pochwie. Aż pewnego razu wciągnęłam się w stand up i zaczęłam bywać na występach, mniej lub bardziej zabawnych. I za każdym razem, gdy pojawiał się w nich motyw „pierdzącej” pochwy, cała sala płakała ze śmiechu. Dziewczyny trącały łokciem swoich śmiejących-się-nieco-za-głośno chłopaków. Nie było ciszy i konsternacji, która wskazywałaby, że nikt nie ma pojęcia o czym mowa. „Pierdząca” pochwa. Boki zrywać!
Czym jest samo „pierdnięcie”?
To wydalenie na zewnątrz organizmu nadmiaru gazów, które zebrały się w jelitach. Może być głośne lub bezgłośne, ale w większości przypadków nie pachnie najlepiej.
Pierdzącą pochwę włóżmy między bajki
Zatem – biorąc pod uwagę powyższą definicję – pochwa musiałaby mieć bezpośrednie połączenie z jelitami, by móc być rzeczywiście pochwą pierdzącą. Może bardziej adekwatne byłoby nazwanie jej pochwą „bekającą”, bo wydając dźwięk, pozbywa się nadmiaru powietrza. ŻART!
Pochwa tak naprawdę nie pierdzi. Dźwięk, który się z niej czasem wydobywa (nie tylko w trakcie seksu, ale też podczas ćwiczeń fizycznych), to nic innego jak powietrze, które zostało tam wtłoczone i próbuje znaleźć ujście. Zwykłe, bezwonne powietrze, żadne gazy.
Wydawanie odgłosów pochwą najczęściej zdarza się w podczas seksu w pozycjach, które wymagają uniesionej do góry miednicy – powietrze z łatwością dostaje się do pochwy, a później musi się z niej wydostać. Często też pojawia się w trakcie zmiany pozycji. Natomiast niektóre osoby nabywają tę umiejętność dopiero po ciąży, gdy mięśnie są nieco bardziej rozluźnione.
To normalne, ale…
Odgłosy z pochwy nie są niczym dziwnym, mimo to czasem powodują konsternację. Lepiej ignorować, wzruszyć ramionami i kochać się dalej, czy lepiej obśmiać ten odgłos miłości? Dobrze jest to po prostu ustalić wcześniej. Dzięki temu żadne z Was nie poczuje się zażenowane, jeśli druga osoba wybuchnie śmiechem. Swoją drogą ten śmiech to całkiem dobre rozwiązanie. Pokazuje dystans oraz rozluźnia atmosferę. Cóż, przecież wszyscy wiemy, że seks dwojga ludzi nie wygląda jak na filmach.
Natomiast jeśli „pierdzenie” pochwy jest zjawiskiem, o którego istnieniu jeden (lub żaden) z partnerów nie miał pojęcia, rozważcie krótką przerwę w igraszkach na ustalenie faktów. Bo o ile odgłosy z pochwy są normalne i nieszkodliwe, o tyle puszczenie bąka mogłoby zostać uznane za brak szacunku do drugiej osoby. Choć istnieją pary, które dopuszczają również puszczanie bąków w trakcie stosunku i zupełnie nie burzy to ich nastroju. W tym wypadku – jak zawsze w relacjach – wszystko jest kwestią komunikacji z partnerem_ką i ustalenia granic między tym, co akceptowalne, a tym, co niedopuszczalne. Im więcej będziecie rozmawiać, tym lepszą jakość będzie miała Wasza relacja.
O czym pamiętać?
Wydawanie dźwięków pochwą jest całkowicie normalne, co nie zmienia faktu, że warto skonsultować to z fizjoterepeutą_ką uroginekologiczną. Jeśli to kwestia Waszych mięśni dna miednicy, dobry specjalista pokaże jak sobie z tym radzić.
Data dodania: 06/08/2022
Data aktualizacji: 16/08/2022