Wdrażanie w kulturowe wzorce „męskości” i „kobiecości” zaczyna się już w bardzo młodym wieku. Kilkuletnie dziewczynki dowiadują się, że dokuczający im chłopcy okazują im w tej sposób swoją sympatię. Tak zwane końskie zaloty podsumowywane są często stwierdzeniem „przecież to chłopiec”, jakby drobne formy przemocy były wrodzonym i prawidłowym sposobem okazywania uczuć.
Poprzez lekceważenie takich postaw w dziewczynkach zakorzenia się podświadome przekonanie, że na pewne formy agresji można przymknąć oko, chłopców zaś zwalnia się z konieczności poszukiwania innych form wyrazu.
Nie oznacza to jednak, że są oni pod względem okazywania emocji nieskrępowani: jest przyzwolenie dla zaczepek, nie ma go jednak dla płaczu, szczególnie w kulturach zachodnich. Kiedy chłopiec słyszy, że ma „przestać się mazać”, zmuszony jest do stłumienia swoich emocji, które prędzej czy później będą musiały znaleźć jakieś ujście.
Wraz z wiekiem lista powinności rośnie, a mężczyzna niewpisujący się w patriarchalne oczekiwania narażony jest na komentarze w stylu „co z ciebie za facet?”, a więc i na opinię kogoś nie w pełni wartościowego. Przymus utrzymania swojej „męskości” widoczny jest nawet w drobnych i pozornie niegroźnych, a jednak kuriozalnych zabiegach marketingowych.
Na rynku mamy dostępne takie produkty jak specjalne jogurty dla mężczyzn, które od całej reszty jogurtów różnią się symbolicznie podwyższoną zawartością białka oraz… czarnym kolorem opakowania. Promowane są także megginsy (legginsy dla mężczyzn) czy urban camouflage (makijaż dla mężczyzn, często ograniczający się do użycia korektora czy pudru) — widocznie żaden „prawdziwy mężczyzna” nie może sobie pozwolić na użytkowanie czegoś, co dotąd było niemal wyłącznie domeną kobiet, dopóki dana rzecz nie dostanie przyklejonej przez marketingowców łatki „for men”.
Jak krucha jest męskość, którą można podważyć poprzez użycie ledwie widocznego kosmetyku? Wychodzi więc na to, że mężczyzną nie wystarczy się urodzić — mężczyzna to status, który w pewnym sensie trzeba zdobyć i stale go utrzymywać.
Rodzi to jednak pytanie: skoro są mężczyźni „prawdziwi”, czy są także „nieprawdziwi”?
Aby spróbować odpowiedzieć na to pytanie zajrzyjmy na fora internetowe. Jeden z uczestników dyskusji na portalu Reddit proponuje podział, według którego prawdziwi mężczyźni przyjmują pełną odpowiedzialność za swoje czyny, podczas gdy „chłopcy” polegają na wymówkach. Większość uczestników zgodziła się z tym stwierdzeniem, zwrócono jednak uwagę na to, że odpowiedzialność świadczy nie tyle o męskości, co o dojrzałości, niezależnej przecież od płci. Forumowicze zaczęli więc zastanawiać się nad konkretnymi przykładami: Donald Trump — prawdziwy mężczyzna czy nie? Odpowiedzialność czy wymówki? Decyzyjny, ale czy silny? Decyzyjny, ale jaka jest jakość jego decyzji? Ostatecznie dyskutantom nie udało się dojść do żadnych określonych wniosków.
Kilka lat temu w dyskursie publicznym pojawiło się określenie „toksyczna męskość”, które szybko zyskało popularność. Co ciekawe, termin ten wymyślony został przez samych mężczyzn — w USA w latach 80. zapanowała swego rodzaju moda na „odzyskiwanie męskości”, zainspirowana książkami takimi jak „Żelazny Jan” Roberta Bly.
Terapeuci i aktywiści wzywali mężczyzn do porzucenia „toksyczności” na rzecz „głębokiej męskości”, która ich zdaniem mogła być odzyskana m.in. na drodze nawiązywania pozbawionych rywalizacji relacji z innymi mężczyznami czy przywrócenia rytuałów przejścia dla nastoletnich chłopców. Obecnie ich prace często spotykają się z krytyką (nie brakuje w nich kontrowersyjnych stwierdzeń), nie można jednak zaprzeczyć, że zapoczątkowali oni dyskusję, która trwa po dziś dzień.
Dziś o toksycznej męskości mówi się w szerszym kontekście. Pojęcie to pomaga zbiorczo określić cały wachlarz krzywdzących zachowań, który związany jest ze stereotypową męskością. Przykładem może być kwestia poszukiwania pomocy medycznej — skumulowany stres i niezdrowe nawyki sprzyjają rozwojowi różnego rodzaju chorób, jednak dla wielu mężczyzn udanie się do lekarza jest oznaką słabości, szczególnie kiedy objawy nie utrudniają znacząco codziennego funkcjonowania. Innym problematycznym obszarem jest komunikacja międzyludzka — mężczyźni na ogół nie są przyzwyczajeni do nazywania i wyrażania swoich odczuć, nie zawsze chcą taki stan rzeczy zmienić, a nawet jeśli, nie wiedzą, od czego zacząć. Problem ten potwierdzają także mężczyźni transpłciowi — wielu z nich twierdzi, że po korekcie płci komunikacja stała się dużo trudniejsza, nawet jeśli wcześniej nie mieli z nią żadnych problemów.
W 2019 American Psychological Association wydała pierwsze w historii wytyczne dotyczące pracy terapeutycznej z mężczyznami i chłopcami. W publikacji czytamy o szkodliwości „tradycyjnej męskości” — stres, różne formy przemocy, wyścig o prestiż prowadzą m.in. do depresji, uzależnień, trudności w relacjach i kwestie te nie mogą być pomijane podczas terapii. APA zwraca także uwagę na konieczność utworzenia lokalnych programów prewencji, w których terapeuci wezmą pod uwagę problemy zakorzenione w konkretnych społecznościach. Nie każdy jednak znajdzie się na terapii, dlatego ważne jest, aby rozmowa o negatywnych stereotypach pozostawała w sferze publicznej. Cieszy nas fakt, że mężczyźni sami chętnie podejmują ten temat. Były gracz NFL Wade Davis po zakończeniu kariery futbolowej zajął się aktywizmem społecznym. W swoich przemowach zachęca do pewnej odpowiedzialności za innych mężczyzn, np. na drodze głośnego zwracania im uwagi, jeśli zachowują się niewłaściwie — tak jak zachowali się użytkownicy Twittera, kiedy dziennikarz Piers Morgan wyśmiał Daniela Craiga, odtwórcę roli Jamesa Bonda, za noszenie dziecka w chuście. W odpowiedzi na wpis dziennikarza wielu ojców umieściło na portalu własne zdjęcia z dziećmi w chustach i komentarze takie jak „trudno uwierzyć, że ktoś uważa opiekę nad dzieckiem za niemęską”.
Kim więc są „prawdziwi mężczyźni”? Raczej nie dręczącymi, agresywnymi maczo, którzy szukają zysku kosztem innych. Dużo większe znaczenie mają odpowiedzialność, odwaga cywilna, szczerość, spokój, współczucie. Okazuje się więc, że „prawdziwi mężczyźni” są po prostu dobrymi ludźmi. I być może to jedyny podział, jakiego potrzebujemy.
Data dodania: 06/08/2022
Data aktualizacji: 06/08/2022