Stres, czyli hamulec hormonów płciowych
Stres to taka gruba ryba zarządzania organizmu, reagująca na wydarzenia, które zakłócają naszą równowagę psychofizyczną. Wydzielany wtedy kortyzol podwyższa stężenie glukozy we krwi, dostarczając nam więcej energii potrzebnej do radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Dzięki temu, kiedy stres rozkazuje: „działaj!”, to w pobudzeniu mobilizujemy się do pracy, a kiedy krzyczy: „uciekaj!”, to bierzemy nogi za pas. Jeżeli podobne komendy wydawane są sporadycznie, przeważnie organizm chętnie się do nich stosuje. Natomiast przewlekły stres nie ma już siły krzyczeć, więc powolutku i po cichutku wyczerpuje nasze zasoby. Tak bardzo skupia się wtedy na produkcji kortyzolu przez nadnercza, że te w końcu także nie dają rady i zaczynają podkradać kortyzol z pregnenolonu, aby móc regularnie używać go w trudnych sytuacjach.
Pregneno… co takiego?
Pregnenolon to hormon, który naprawdę dobrze wpływa na nasz organizm. Stymuluje nasz mózg do pracy i sprawia, że mamy dużo energii. W procesie syntezy łączy się z wieloma innymi ważnymi hormonami, takimi jak progesteron, estrogen, testosteron czy właśnie kortyzol. Tak więc pregnenolon daje początek hormonom nadnerczy i płciowym. Z tego powodu ważne jest, żeby był na odpowiednim poziomie. Podczas stresu produkuje on jednak głównie kortyzol, a na produkcję chociażby progesteronu już nic nie starcza. W efekcie oś podwzgórze-przysadka-nadnercza jest permanentnie pobudzona, natomiast funkcje układu rozrodczego wygasają. Balans hormonów zostaje więc zachwiany (nadmiar kortyzolu i niedobór progesteronu), a to doprowadza do różnego rodzaju wahań czy zaburzeń miesiączkowania.
Stres – co zaczyna szwankować?
Jak widzimy, sporadyczny i nienasilony stres nie jest niczym złym dla organizmu, ale chroniczny stres sieje spustoszenie w naszych hormonach. Poza tym negatywnie wpływa na nasz układ odpornościowy i trawienny, co też może sporo namieszać w cyklu miesiączkowym. Oczywiście objawy stresu nie muszą być natychmiastowe – czas ich wystąpienia zależy od energetycznych „rezerw” indywidualnych dla każdego organizmu. Z tego powodu u jednej osoby skutki stresu pojawią się po kilku dniach, u drugiej – po kilku miesiącach, a u trzeciej – nawet po kilku latach od zadziałania stresora.
Stopniowe wyłączanie się cyklu
Jak pisze na swoim Instagramie orędowniczka świadomej płodności Jessie Brebner, podczas kryzysów owulacja jest jedną z pierwszych rzeczy, które zaczynają szwankować. To dlatego, że nasz organizm koncentruje się wtedy na przetrwaniu, nie na rozmnażaniu. Jak tłumaczy Brebner, owulacja zwykle nie „wyłącza się” natychmiast, tylko następuje powolny proces rozregulowania cyklu – spóźniający się okres, występowanie cykli bezowulacyjnych, krótsze fazy lutealne, krwawienie międzymiesiączkowe, mniej lub bardziej obfite miesiączki. Niektóre osoby skarżą się także na silne bóle brzucha w trakcie okresu, które mogą być spowodowane zarówno stresem w ostatnim czasie, jak i stresorami z poprzedniego miesiąca.
Stres a PMS
W przewlekłym stresie niektórym da też popalić PMS – osoby, które jeszcze nie doświadczyły w praktyce, co oznaczają te wielkie trzy litery, w końcu się o tym przekonają. Te, u których wahania nastroju od zawsze poprzedzają miesiączkę, mogą zacząć odczuwać napięcie jeszcze intensywniej. O przedmiesiączkowych objawach więcej przeczytacie na naszym blogu tutaj.
Stres a brak okresu
Czynnościowy podwzgórzowy brak miesiączki
W przeszłości czynnościowy brak miesiączki pochodzenia podwzgórzowego określano podwzgórzycą młodzieńczą. Utrata sprawnej komunikacji między przysadką a podwzgórzem i jajnikami jest między innymi spowodowana coraz wcześniejszym występowaniem menarche, a więc niedojrzałością układu podwzgórze-przysadka. Jednak przede wszystkim zaburzenie to przypisuje się nastolatkom (szczególnie tym przed 16 rokiem życia) ze względu na typowe dla okresu dojrzewania stany, takie jak nadmierne obciążenie psychiczne, nadmierny wysiłek fizyczny, depresja młodzieńcza czy zaburzenia odżywiania. Każdy z tych objawów może skutkować upośledzeniem funkcji podwzgórza. Obecnie wiadomo, że nieodpowiednia masa ciała (a dokładniej niewystarczająca ilość tkanki tłuszczowej, potrzebna do prawidłowego funkcjonowania cyklu miesiączkowego) czy wzmożona aktywność fizyczna mogą spowodować czynnościowy podwzgórzowy brak miesiączki także u osób dojrzałych. W leczeniu tego zaburzenia kluczowe znaczenie ma jego wczesne rozpoznanie. Z tego powodu, jeżeli brak miesiączki utrzymuje się już przez 3 cykle, koniecznie skonsultuj się z lekarzem. Być może, aby przywrócić okres, będzie konieczne poddanie się terapii hormonalnej.
Hiperprolaktynemia
Wyższe stężenie prolaktyny we krwi podczas karmienia piersią to normalna sprawa, ponieważ zadaniem tego hormonu jest stymulowanie produkcji mleka. Jednak nadmiar prolaktyny poza laktacją pośrednio hamuje wydzielanie hormonów rozrodczych i tym samym może doprowadzić do zatrzymania miesiączkowania (wtórny brak miesiączki). Co wpływa na poziom prolaktyny? Dieta, aktywność seksualna, sen i oczywiście stres. Hiperprolaktynemia odpowiada za nawet 20% zaburzeń miesiączkowania. Kiedy Twoja miesiączka się spóźnia, a wiesz, że ciąża czy menopauza nie mają z tym nic wspólnego, nie zwlekaj i skonsultuj się z lekarzem.
Czy to ciąża?! Nie, to zestresowana owulacja
W jednym ze swoich postów na Instagramie Jessie Brebner wspomina: „Miałam około 25 lat i był to 50. dzień mojego cyklu miesiączkowego, a mój okres nadal nie nadszedł. Tak się martwiłam, że ten spóźniający się okres oznacza ciążę, że w trakcie przerwy obiadowej w pracy kupiłam test ciążowy i zrobiłam go w łazience w centrum handlowym. Oczywiście test wyszedł negatywnie, ale pozostało pytanie: gdzie u licha jest mój okres?”. Z perspektywy czasu Brebner pisze dalej: „Było tak wiele rzeczy, o których młodsza ja nie miała pojęcia. […] po prostu owulowałam w tym cyklu później niż zwykle. Obecnie, jeżeli czuję, że ciało walczy z owulacją, zadaję sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje, a następnie dostrajam się do tego, co ciało próbuje mi powiedzieć. Zwykle chodzi o zbyt duży stres, niewystarczający odpoczynek. Tak więc nigdy więcej zgadywania! Koniec z testami ciążowymi w centrum handlowym, koniec z paniką”.
Przyznam, że historia Brebner jest mi bliska. Być może też niektóre_rzy z Was, gdy opóźnienie okresu wynosiło zaledwie kilka dni, łapały_li się za głowę i biegły_li do apteki po test ciążowy. Oczywiście po to on jest, żeby mieć do niego dostęp w każdej chwili. Jednak Brebner chce powiedzieć, że robienie testu, zanim jeszcze skończy się nasza faza lutealna, przesunięta przez opóźnioną na przykład stresem owulację, to niepotrzebna panika.
Ale skąd mamy wiedzieć, kiedy jesteśmy w fazie lutealnej, kiedy w folikularnej, czy i kiedy miałyśmy owulację? W teorii możecie poczytać o tym w moim artykule, w praktyce dowiecie się dzięki codziennej obserwacji własnego ciała (o niej porządna dawka wiedzy na Instagramie Brebner czy w jej świetnej książce Period Repair Manual). Mierzenie temperatury, sprawdzanie śluzu czy wysokości szyjki macicy – to wymaga zaangażowania, ale w końcu staje się wspaniałym nawykiem. Dzięki niemu działanie naszego cyklu może okazać się mniej zaskakujące i tym samym mniej… stresujące :)
Z jednego z badań wynika, że u osób zgłaszających stres przedowulacyjny, prawdopodobieństwo zajścia w ciążę było mniejsze niż u tych, które nie zgłaszały stresu w tym czasie. Ponadto dowiedziono, że nieprawidłowy poziom kortyzolu u osób ciężarnych może doprowadzić do przedwczesnego porodu.
Jak zredukować stres i tym samym polepszyć swój cykl?
„Just take it easy, cause there's no stress”, jak słyszymy w muzycznym hiciorze. Jednak to tylko nośny refren – w prawdziwym życiu trywializacja stresu w niczym nie pomaga. Co w takim razie możemy zrobić, kiedy stres i zaburzenia miesiączkowania idą ze sobą w parze? Oczywiście wszystko zależy od przyczyny i nasilenia stresu, ale z pewnością warto postawić na regenerację organizmu: zadbać o to, aby masa ciała odpowiadała prawidłowej wartości BMI, postawić na wyciszającą aktywność fizyczną, taką jak joga lub pilates. Dobrze by było zacząć dopasowywać treningi do faz cyklu, aby nie zaostrzać kortyzolu, ponieważ – co ciekawe – faza folikularna jest bardziej wrażliwa na stres niż lutealna. Oczywiście w miarę możliwości starajmy się minimalizować stres psychiczny oraz uczmy się sobie z nim radzić. Jednak chociażby stany lękowe nie są czymś, z czym samodzielnie powinnyśmy_niśmy sobie radzić. Dlatego w poważniejszych przypadkach konieczna jest wizyta u psychoterapeuty.
Diagnoza
Wahania czy zaburzenia cyklu mogą być również spowodowane takimi chorobami, jak niedoczynność lub nadczynność tarczycy, cukrzyca czy zespół policystycznych jajników. W niektórych przypadkach nic nie jest w stanie zastąpić kontaktu z lekarzem, dlatego dbajmy o siebie i sięgajmy po pomoc. Zamiast: „im mniej wiem, tym lepiej śpię”, powiedzmy sobie: „im mniej zgaduję, tym mniej się stresuję”.
Data dodania: 06/08/2022
Data aktualizacji: 15/08/2022